Rozważania Oświatowe Ruchu Oporu nr 7

W internetowej polskojęzycznej wymianie myśli poza głównym nurtem jest wiele głosów, które świadomie lub nieświadomie paraliżują polski opór przeciw zniewoleniu. Osoby zniechęcające do narodowego zrzeszania się i samoobrony - w przeciwieństwie do aktywu - należałoby nazwać dezaktywem.

Dezaktywatorzy społeczni przekonują, jakoby ludzkość jest pod zupełną kontrolą globalnego imperializmu władców lichwy, którzy wszystko widzą, wszystko słyszą, wszystko rozumieją, wszystko potrafią przewidzieć, wszystkiemu zapobiec, wszystkie zamysły wykonać. Światowa oligarchia jest przedstawiana jak grono bogów, których nie da się pokonać. Natomiast ludzi dobrej woli dezaktyw opisuje jako bezsilnych, niezdolnych nie tylko do zwycięstwa, ale nawet do współdziałania w oporze.

Jeśliby uwierzyć dezaktywistom, warto tylko postarać się o jak najlepsze miejsce pośród niewolników, a mając większe ambicje - wśród nadzorców.

Wielka produkcja słów wspierających bierność narodową i jej nasilanie się w momentach kluczowych politycznie oraz geopolitycznie każe zastanowić się, czy jest to jakaś naturalna choroba społeczna czy raczej sterowana akcja-dezaktywacja. Można domyślać się, że zarobkowi dezaktywatorzy społeczeństwa korzystają ze wsparcia naturalnie występujących narzekaczy i pesymistów.

Jest też specjalny rodzaj działalności dezaktywizacyjnej, który - poprzez popychanie ludzi poczciwych do działań głupich - prowadzi do zmęczenia i zniechęcenia, a nawet do gorszych skutków jak więzienie, bankructwo, kalectwo lub śmierć.

Ludzie dobrej woli powinni mieć świadomość działalności dezaktywacyjnej, nie poddawać się jej oddziaływaniu, przestrzegać przed nią innych. W przeciwdziałaniu dezaktywacji społeczeństwa sprawdzi się stosowanie zasady złotego środka, czyli odrzucanie skrajności: bierności oraz działań głupich, a wybieranie działań rozsądnych. Nie bójmy się myśleć, rozpoznawać i wybierać mądre działania w mądrym towarzystwie.